Nasze ulubione miejsce w Hiszpanii. I znów to wróciliśmy ! Tym razem w powiększonym składzie!
Ten wyjazd był także inny niż zwykle. Tym razem wynajęliśmy samochód aby pojeździć po okolicy i pozwiedzać.
Kosztowało nas to sporo czasu i nerwów, głównie z powodu.. naszego przeoczenia przy szukaniu ofert. Otóż wypożyczalnia wybrana przez nas nie znajduje się na lotnisku a około kilometra od niego. Aby się tam dostać należy skorzystać ze specjalnego busa. Niestety lotnisko w Maladze nie jest najlepiej opisane i mieliśmy pewne problemy ze zlokalizowaniem przystanku. Opłaciło się jednak bo mogliśmy zwiedzić więcej niż zwykle.
O Teleferico Benalmádena i Castillo de Colomares są osobne artykuły, do przeczytania których zachęcam.
Tu skupimy się na zwiedzaniu samego Torremolinos. Dzień, który zaczęliśmy wcześnie rano przywitał nas takim oto widokiem:
Później już tradycyjnie: śniadanko w MgJamon oraz Garnier
Spacer promenadą wzdłuż plaży...
.. połączony z tradycyjnym już głaskaniem kotów...
...zaprowadził nas wąskimi uliczkami do centrum miasta.
A tu nasz ulubiony warzywniak
Na obiad zatrzymaliśmy się w małej restauracji dla lokalsów. Czyli tak jak lubimy najbardziej
I chociaż zwykle jest to bardzo dobry pomysł tak tym razem byliśmy trochę zawiedzeni. Jedzenie było dobre ale nie zachwycało.
Jakimś pocieszeniem może być bardzo miła interakcja ze starszym panem ze stolika obok, który na koniec bardzo chciał zrobić sobie z nami zdjęcie
Tego dnia, choć to koniec listopada, było prawie 19 stopni...
... więc cóż lepszego moglibyśmy zrobić niż...
... spędzić resztę dnia na plaży !
Pod koniec dnia udaliśmy się jeszcze na drobne zakupy spożywcze
aby wieczorem zrobić sobie kolację używając wyłącznie lokalnych produktów
I tak właśnie spędzamy czas w czasie tych naszych krotkich wypadów! Już nie możemy się doczekać następnego wyjazdu !
Zabawnym akcentem jaki odnaleźliśmy w czasie tego wyjazdu była tablica reklamowa jednej z restauracji
