La Tomatina to słynny festiwal odbywający się co roku w ostatnią środę sierpnia w małym miasteczku Buñol w Hiszpanii. Jest to jedna z najbardziej niecodziennych i znanych fiest w Hiszpanii, podczas której uczestnicy obrzucają się nawzajem dojrzałymi pomidorami.
To był nasza drugi raz, kiedy wzięliśmy udzuał w tej bitwie, więc mieliśmy już pewne doświadczenie. Byliśmy znacznie lepiej przygotowani. Po pierwsze - nocowaliśmy znacznie bliżej Walencji, co pozwoliło nam dłużej pospać. Wybraliśmy również późniejszy autobus. Tym razem wyruszyliśmy z Walencji o godzinie 9:00! Jak widać na poniższym zdjęciu byliśmy pełni energii i optymizmu! Na głowie miałem czapkę, którą Zosia zrobiła na szydełku.
Zabraliśmy ze sobą odzież na zmianę oraz ogromną, pięciolitrową butelkę wody. Dodatkowo mieliśmy zapasowy korek z otworami, który miał pełnić rolę prysznica. Butlę ukryliśmy w krzakach zaraz po tym, jak wysiedliśmy z autobusu, a torbę z ubraniami zostawiliśmy w przechowalni.
Pani poprosiła mnie, abym zrobił jej zdjęcie. Gdybym zgubił numerek, tak mgłbym odzyskać swoją torbę. W sumie całkiem prosty i sprytny system!
Nasz pierwszy zakup - koszulki!
Idąc w kierunku pola bitwy, co chwilę dostrzegaliśmy intrygujące pomidorowe elementy, którymi miasto było udekorowane
Ludzi było bardzo dużo, wszyscy w świetnych humorach!
Po przekroczeniu bramek tradycyjne już zdjęcie
Powoli szliśmy sobie na "nasze" miejsce. Była 10:30. Lokalsi jeszcze siedzieli przed domami, pili kawę, rozmawiali...
Byli i tacy, którzy urządzili sobie wielkie przyjęcie na ulicy, mieli nawet tradycyjną hiszpańską szynkę!
Zwróć uwagę, że część budynków została osłonięta na czas bitwy. Gdy doszliśmy do miejsca, gdzie chcieliśmy się zatrzymać zauważyliśmy, że zaczęła się już jedna z atrakcji.
Na wierzchołku drewnianego pala, pokrytego mydłem, przymocowana jest tradycyjna, hiszpańska szynka jamon serrano. Uczestnicy mają za zadanie ją zdobyć. Kto pierwszy to zrobi, otrzyma szynkę oraz wieczną sławę! Nikt dotąd nie zdołał tego osiągnąć!
Także i w tym roku, Hiszpańska telewizja zapragnęła przeprowadzić ze mną wywiad
Choć bardziej, to chyba chcieli porozmawiać z czapką Zosi;)
Udało nam się z Ancią zrobić nasze pierwsze wspólne zdjęcie. Z jakiegoś powodu Ancia nalegała, żeby zrobić zdjęcie w pionie. Bez sensu.
Tłum gęstniał. Była 10:40...
...a szynka dalej wisiała na słupie.
Powoli ulica zapełniała się ludźmi. Było ich coraz więcej
Zajęliśmy pozycje. Ja i Zosia w tłumie, Ancia... za szybą ;)
Punktualnie o 12:01 rozpoczęła się walka. W tłumie powoli pojawiła się pierwsza ciężarówka wyładowana pomidorami
W pewnym momencie ciężarówka zatrzymała się aby wysypać pomidory na ulicę !
No i się zaczęło
Z Zosią wymienialiśmy się taktyką!
Walka planowo powinna trwać godzinę. Ciężarówek było sześć albo siedem.
Po mniej więcej pół godzinie zaczęliśmy odczuwać zmęczenie, więc poszliśmy z Zosią w odwiedziny do Anci.
Postanowiliśmy poczęstować Ancię pomidorkiem ;)
Babcia Ancia też sobie rzuciła kilka razy ;) Przy okazji warto zwrócić uwagę na jej włosy. Były mokre, bo ktoś z bloku za nią oblewał ludzi wodą
Walka trwała dalej wiec i ja poszedłem w tłum kolejny raz
Punktualnie o 13:03 usłyszeliśmy huk i walka została zakończona.
W tym roku, inaczej niż ostatnio, zamiast uciekać jako pierwsi, poszliśmy zobaczyć jak wygląda ulica. No i chcieliśmy popływać w pomidorkach!
Miasto wyglądało... jak po bitwie ;)
Na tym etapie Ancia była jeszcze czysta. Już mieliśmy opuścić miejsce bitwy, gdy ktoś z tłumu wziął kubek, nabrał pomidorowej pulpy i ... wylał Anci na głowę!
Chwię później znaleźliśmy w jednej z wąskich uliczek pana, który mył uczestników.
Po wstępnym umyciu skierowaliśmy się w stronę autokarów. Takich myjni turystów mijaliśmy jeszcze kilka jeśli nie kilkanaście. Do każdej ustawiona była kolejka.
Zanim odebraliśmy bagaże zatrzymaliśmy się jeszcze na mały posiłek. Chcieliśmy skosztować paelli przygotowanej przez zwykłych Hiszpanów.
Jak widać rozgościliśmy się po królewsku.
"Twoja lepsza!" powiedziała Ancia kiedy robiła to zdjęcie.Po posiłku poszliśmy odebrać czyste ubrania ze schowka, zabrałem z krzaków butelkę z wodą więc mogliśmy zrobić sobie dodatkowy prysznic. Udaliśmy się na parking autobusowy i dalej do Walencji, gdzie zaparkowaliśmy nasz samochód.
I tak się zakończyła nasza przygoda z La Tomatiną 2024. Ciekawe, czy jeszcze tu kiedyś wrócimy ?
Historia La Tomatiny:
- Początki: Festiwal rozpoczął się w 1945 roku, choć nie istnieje jednoznaczna wersja, co dokładnie zapoczątkowało tę tradycję. Najpopularniejsza teoria mówi o bójce, która wybuchła podczas lokalnej parady. Aby się zabawić, młodzi ludzie zaczęli rzucać w siebie pomidorami ze stoiska warzywnego. Incydent ten powtórzył się w kolejnych latach, aż w końcu stał się corocznym wydarzeniem.
- Rozwój festiwalu: W ciągu lat La Tomatina przekształciła się w oficjalnie organizowany festiwal. W 1957 roku, po interwencji lokalnych władz zakazujących imprezy, mieszkańcy przeprowadzili "pochód pogrzebowy pomidora", co doprowadziło do przywrócenia festiwalu. Od tego czasu zyskał na popularności i przyciąga tysiące turystów z całego świata.
- Zasady i przygotowania: Aby festiwal przebiegał bezpiecznie, wprowadzono kilka zasad, takich jak zakaz rzucania szklanych butelek, konieczność zgniatania pomidorów przed ich rzuceniem (aby nie powodowały obrażeń) oraz zalecenie noszenia okularów ochronnych.
- Przebieg festiwalu: Festiwal rozpoczyna się sygnałem armatnim o godzinie 11:00, po czym przez godzinę uczestnicy rzucają się pomidorami. Szacuje się, że podczas La Tomatiny używa się około 150 ton pomidorów.